Jan Paweł II był pierwszym papieżem, który nawiedził kościół św. Alfonsa na via Merulana. W swoich homiliach kilkukrotnie wspominał o nabożeństwie do Matki Nieustającej Pomocy, które towarzyszyło mu już od czasów dzieciństwa. Ojciec Święty osobiście koronował obrazy Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jaworznie i w Wadowicach.
Wizyta Jana Pawła II na via Merulana
W niedzielę 30 czerwca 1991 roku, Jan Paweł II odwiedził kościół św. Alfonsa przy via Merulana. To uroczyste nawiedzenie Sanktuarium związane było ze 125-tą rocznicą przekazania ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy pod opiekę Redemptorystów. Ojciec Święty odprawił mszę świętą i wygłosił spontaniczne przemówienie:
Drodzy Bracia, Wasz Przełożony Generalny już podkreślił zasadniczy punkt: mianowicie więź łączącą Stolicę Świętą z waszą rodziną zakonną poprzez misterium Odkupienia.
Pragnąłbym jednak dodać kilka osobistych słów dotyczących innej więzi, która trwa poprzez misję zleconą wam poprzez Sługę Bożego papieża Piusa IX; misję szerzenia pobożności i zaufania do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Tutaj muszę powrócić do lat mojej młodości, kiedy podczas wojny i okupacji nazistowskiej Krakowa pracowałem w fabryce. Wiele razy po nocnej zmianie, kiedy wracałem do domu, gdzie mieszkałem, odwiedzałem wasz kościół w Krakowie, kościół Redemptorystów, gdzie jest ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Zatrzymywałem się tam, ile razy byłem na drodze pomiędzy fabryką a domem. I nie tylko z tego powodu, lecz ze względu na to, że było to święte miejsce i była tak piękna ikona. To doświadczenie pozostało w mojej pamięci całe moje życie.
Kontynuowałem nawiedzenie tego kościoła również potem, kiedy zostałem biskupem i kardynałem Krakowa. Często modliłem się i służyłem swoją duszpasterską pomocą w waszym kościele, szczególnie poprzez szafowanie sakramentem bierzmowania. Te więzy były silne i trwałe.
Wasze Zgromadzenie jest silnie obecne w Kościele i ma duży udział w historii Kościoła w Polsce, a to szczególnie poprzez wasze misje ludowe. Dlatego też, przychodząc tutaj dzisiaj powtórnie, przeszedłem poprzez moją przeszłość, poprzez dni mojej młodości. I z tego powodu pragnę podziękować Bożej Opatrzności i Matce Bożej Nieustającej Pomocy, która zawsze ukazywała się dla mnie jako „nieustająca pomoc” w trudnych chwilach, ośmielam się nawet powiedzieć – w bardzo trudnych chwilach.
Chciałbym jeszcze coś dodać do słów waszego Przełożonego Generalnego. Oczywiście, postać św. Alfonsa de Liguori jest postacią człowieka wielkiej duchowości, maryjnej duchowości, teologa, doktora Kościoła, szczególnie w kwestiach teologii moralnej i teologii duchowości. Wszystko to idzie razem do was jako do tych, którzy zajmują jego miejsce, podejmują jego zadanie, jego pastoralną i doktrynalną odpowiedzialność w Kościele.
Przychodzę w to miejsce po 125 latach od ostatniej wizyty papieża. Myślałem, że jestem pierwszym papieżem, który tutaj przyszedł. Dobrze więc, jestem drugim (aplauz). Lecz wydaje mi się, że kiedy papież Pius IX przyszedł pierwszy raz nie był ani razem z kardynałem ani nowym arcybiskupem, który co dopiero otrzymał paliusz. Dzisiaj jest dzień następujący po wielkiej uroczystości w Kościele rzymskim, w Kościele Powszechnym, uroczystości świętych Piotra i Pawła, po mianowaniu nowych kardynałów. Jeden z nich jest tutaj, ponieważ jest nowym biskupem tytularnym waszego kościoła (odnosi się to do kardynała Bevilacqua). Także obecny jest metropolita, nowy metropolita Kanady, który wczoraj otrzymał paliusz jako znak jego uczestnictwa w posłudze papieża. Ze względu na te wydarzenia jest to druga wizyta papieża. Będąc po raz drugi otrzymujemy jakieś dalsze znaczenie: nowy kardynał i nowy metropolita są tutaj razem z papieżem. (…)
Życzę wam kontynuowania dobrej pracy tutaj, w Rzymie, w tym sanktuarium i wszędzie na świecie; w różnych prowincjach i krajach Europy Wschodniej. Tam są także redemptoryści obrządku wschodniego, rytu bizantyńskiego, jak również wielu redemptorystowskich biskupów w Kościele ukraińskim. Ich obecność jest znacząca.
Nadto życzę wam pomyślności w waszej misji, kontynuowania sukcesów waszej misji, ponieważ żniwo jest wielkie. Musicie zawsze prosić o nowych pracowników dla tego żniwa i o to też ja proszę dla was i z wami. Niech Bóg wyśle wielu pracowników na to wielkie żniwo jako znak Odkupienia.
Koronacja ikony z Jaworzna
Jan Paweł II uroczyście koronował ikonę Matki Bożej Nieustającej Pomocy, pochodzącą z sanktuarium z Jaworzna. Uroczystość odbyła się w Sosnowcu dnia 14.06.1999 r. Poniżej tekst przemówienia Ojca Świętego.
Za chwilę mamy dokonać koronacji łaskami słynącego obrazu Matki Bożej Nieustającej Pomocy z Jaworzna, z Osiedla Stałego. Ten akt ma szczególną wymowę. Z jednej strony jest znakiem wiary robotniczego ludu Zagłębia. Dzięki oddaniu Maryi, dzięki nieustannemu zawierzaniu Jej teraźniejszości i przyszłości Kościoła, ta wiara zachowała się w sercach ludzi pracy mimo wielu prób, jakie przeszła zwłaszcza na przestrzeni ostatniego półwiecza. Z drugiej strony, ten akt koronacji, jest potwierdzeniem, że wspólnota wierzących w Jaworznie i na całym Zagłębiu prawdziwie doświadcza tej szczególnej obecności Maryi, dzięki której ludzkie pragnienia docierają do Boga, a Boże łaski spływają na ludzi.
Niech Matka Boża Nieustającej Pomocy będzie wam przewodniczką na drogach nowego tysiąclecia! Niech nieustannie pomaga wam w pielgrzymowaniu do domu Ojca w niebie.
A miłość Boga Ojca, Boga Stwórcy i Pana, niech przemienia serca i umysły wszystkich, którzy czynią sobie ziemię poddaną. Amen.
Koronacja Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wadowicach
Dnia 16 czerwca 1999 r. w Wadowicach Jan Paweł II koronował ikonę Matki Bożej Nieustającej Pomocy z rodzimej parafii. O tej ikonie w kaplicy Świętokrzyskiej także pisał w swojej książce „Dar i tajemnica”.
Oto fragment przemówienia:
Z dziecięcą ufnością kieruję swe kroki do świętokrzyskiej kaplicy, aby na nowo spojrzeć w oblicze Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jej wadowickim obrazie. (…). Naszym przodkom zawsze bliskie było to przekonanie o niezastąpionej roli Matki Boga w życiu Kościoła i każdego chrześcijanina. W ciągu ostatnich stu lat mieszkańcy Wadowic dawali temu szczególny wyraz, gdy gromadzili się ze czcią przed wizerunkiem Matki Bożej Nieustającej Pomocy i czynili Ją Patronką życia osobistego, rodzinnego i społecznego. Tutejszy duszpasterz, ks. Leonard Prochownik, tak pisał w 1935 roku: ťMatka Boska Nieustającej Pomocy jest u nas we czci. Ma swoją kaplicę, gdzie mieści się Jej wizerunek cudowny i tam doświadczył i doświadcza na sobie niejeden, jak w potrzebach doczesnych i duchowych okazuje swą dobroć i spieszy z pomocą. I tak było. Sam mogę o tym zaświadczyć. I wierzę, że tak jest po dziś dzień. Niech tak też będzie w przyszłości!
„Dar i Tajemnica”
Wspomnienia św. Jana Pawła II z książki „Dar i Tajemnica”:
„Mówiąc o źródłach powołania kapłańskiego nie mogę oczywiście zapomnieć o wątku maryjnym. Nabożeństwo do Matki Bożej w postaci tradycyjnej wyniosłem z domu rodzinnego i z parafii wadowickiej. W kościele parafialnym pamiętam boczną kaplicę Matki Bożej Nieustającej Pomocy, do której rano przed lekcjami ciągnęli gimnazjaliści. Potem z kolei w godzinach popołudniowych, po zakończonych lekcjach, ten sam pochód uczniów szedł do kościoła na modlitwę.
Prócz tego w Wadowicach był Karmel, klasztor na Górce, czasem swojego powstania związany z postacią św. Rafała Kalinowskiego. Wadowiczanie licznie uczęszczali do tego klasztoru, a to oznaczało związanie się z tradycją karmelitańskiego szkaplerza. Ja też zapisałem się do szkaplerza mając chyba 10 lat i do dzisiaj ten szkaplerz noszę.
Do karmelitów chodziło się także do spowiedzi. Tak więc zarówno kościół parafialny, jak i klasztor na Górce kształtował moją pobożność maryjną jako chłopca, a później młodzieńca i gimnazjalisty, aż do egzaminu dojrzałości.
Kiedy znalazłem się w Krakowie na Dębnikach, wszedłem w krąg „Żywego Różańca” w parafii salezjańskiej, co było związane ze szczególnym nabożeństwem do Maryi Wspomożycielki Wiernych.
Na Dębnikach w okresie, w którym krystalizowała się sprawa mojego powołania kapłańskiego, a także pod wpływem osoby Jana Tyranow-skiego, mój sposób pojmowania nabożeństwa do Matki Bożej uległ pewnej przebudowie. O ile dawniej byłem przekonany, że Maryja prowadzi nas do Chrystusa, to w tym okresie zacząłem rozumieć, że również i Chrystus prowadzi nas do swojej Matki.
Był taki moment, kiedy nawet poniekąd zakwestionowałem swoją pobożność maryjną uważając, że posiada ona w sposób przesadny pierwszeństwo przed nabożeństwem do samego Chrystusa. Muszę przyznać, że wówczas z pomocą przyszła mi książeczka św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, nosząca tytuł: „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”.
W książeczce tej znalazłem poniekąd gotową odpowiedź na moje pytania. Tak, Maryja nas przybliża do Chrystusa, prowadzi nas do Niego, ale pod warunkiem, że przeżyjemy Jej tajemnicę w Chrystusie. Traktat św. Ludwika Marii Grignion de Montfort może razić swoim stylem przesadnym i barokowym, ale sam rdzeń prawd teologicznych, które w tym traktacie się zawierają, jest bezcenny. Autor jest teologiem wielkiej klasy. Jego myśl mariologiczna zakorzeniona jest w tajemnicy trynitarnej oraz w prawdzie o Wcieleniu Słowa Bożego.
Zrozumiałem wówczas, dlaczego Kościół trzy razy w ciągu dnia odmawia „Anioł Pański”, zrozumiałem też, jak bardzo kluczowe są słowa tej modlitwy: „Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego… Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego… A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas…”. Istotnie słowa kluczowe! Wyrażają one zasadniczą treść największego wydarzenia, jakie dokonało się w dziejach ludzkości.
Tu tłumaczy się pochodzenie owego Totus Tuus. Bierze ono początek właśnie od św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Jest właściwie skrótem pełniejszej formuły zawierzenia Matce Bożej, która brzmi: Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt. Accipio Te in mea omnia. Praebe mihi cor Tuum, Maria.
Tak więc dzięki św. Ludwikowi zacząłem na nowo odkrywać wszystkie skarby dotychczasowej pobożności maryjnej, ale niejako z nowych pozycji: na przykład od dziecka słuchałem „Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny” śpiewanych w kościele parafialnym, ale dopiero wówczas dostrzegłem, jakie bogactwo treści teologicznej oraz treści biblijnej jest w nich zawarte. To samo odnosi się poniekąd do pieśni ludowych, chociażby do polskich kolęd na Boże Narodzenie, Gorzkich Żalów na Wielki Post, w których osobne miejsce zajmuje dialog duszy z Matką Bolesną.
Wszystkie te doświadczenia duchowe wyznaczały jak gdyby szlak modlitewny i kontemplacyjni/ mojej drogi do kapłaństwa, a potem w kapłaństwie – aż do dnia dzisiejszego. Droga ta, w pewnym sensie od dziecka, ale bardziej jeszcze później, kiedy byłem kapłanem i biskupem, prowadziła mnie wielokrotnie na „dróżki maryjne” w Kalwarii Zebrzydowskiej. Kalwaria jest głównym sanktuarium maryjnym Archidiecezji Krakowskiej. Często tam przyjeżdżałem, aby samotnie wędrować po owych „dróżkach”, omadlając różne sprawy Kościoła, zwłaszcza w trudnym okresie zmagania się z komunizmem. Dzisiaj widzę, jak bardzo to wszystko jest jednorodne, jak bardzo znajdujemy się w obrębie promieniowania tego samego misterium.”